[Podsumowanie] Październik 2014- METAMORFOZA!


AAAAA, jestem taka podekscytowana! Miałam już chyba wszystkie kolory na swojej głowie, ale zawsze wzbraniałam się przed blondem. Wbiłam sobie do głowy, że wyglądam w nim strasznie (ah te wspomnienia z przełomu podstawówki/ gimnazjum, kiedy jeszcze miałam jasne włosy).
Przez tą jesienną pogodę, ciemny makijaż i ogólną deprechę powiedziałam sobie STOP. I jednego dnia skończyłam z ciemnymi włosami. Jestem MEGA zadowolona z efektów, ale musicie zobaczyć to sami.

Wyjątkowo została użyta prostownica... Tylko i wyłącznie po to, aby lepiej pokazać uzyskany kolor oraz obecną długość. Uważam, że całkiem nieźle wyglądam w tym wydaniu, ale wolę moje naturalne, niestylizowane włosy.

Na tym zdjęciu najmniej przekłamany kolor:


U fryzjera spędziłam 3 godziny. Aby dojść do takiego odcienia, musiałam poddać się zabiegowi dekoloryzacji. Polega on na usunięciu z włosa sztucznych barwników. W moim przypadku fryzjer użył 6% wody i po zmyciu specyfiku wyglądałam jak znicz. Na głowie przebijały się wszystkie odcienie żółci i pomarańczy. Włosy były tragiczne w dotyku i prawie się rozpłakałam widząc, co im zafundowałam. Fryzjer rozrobił odpowiednią farbę z dodatkiem odżywki, posiedziałam z nią ok. 20 minut pod wielką machiną, która przypominała mini-solarium - fajnie rozgrzała przykryte folią włosy. Następnie została zmyta, a moja czupryna poddana odpowiedniej pielęgnacji. Zniszczone kolorem końcówki zostały podcięte i teraz prezentują się bardzo zdrowo. Twarz promienieje, jestem szczęśliwa i już raczej nie wrócę do ciemnych włosów.



Oczywiście nakupiłam sobie dużo nowych produktów, które pozwolą mi utrzymać włosy w ładzie i składzie. Na dniach zrobię dla Was przegląd wszystkich specyfików.





[Recenzja] Joanna Argan Oil Serum do końcówek


Joanna to z całą pewnością jedna z moich ulubionych marek. Już jakiś czas temu polecałam Wam serum z serii Rzepa- absolutny hit jeśli chodzi o preparaty do zabezpieczania końcówek. Dzisiaj chciałabym napisać o wersji arganowej, którą stosuję już od dłuższego czasu. Jesteście ciekawe jak się sprawdza? 

Zacznę od strony wizualnej: serum zamknięte jest w 50g opakowaniu. Posiada bardzo przyjemną szatę graficzną i zachęca do wypróbowania. Jest gęstsze niż wersja z Rzepą, a tym samym mniej ekonomiczne. Wielkim atutem jest zapach, który utrzymuje się długo na włosach. W swoim składzie nie zawiera parabenów, a producent zapewnia, że jest idealne do suchych i zniszczonych włosów. 

Nie stosowałam go w żadnym innym celu niż zabezpieczenie końcówek, więc ciężko jest mi zweryfikować, czy obiecywany blask i regeneracja zniszczonych partii ma się jakkolwiek do rzeczywistości. Muszę przyznać, że osiągnęłam zamierzony efekt i dzięki serum moje końcówki są w nienagannym stanie. Nie plączą się, bardzo łatwo jest je rozczesać. Jakością niczym nie odbiega od "Rzepy", jednak jest mniej ekonomiczny i wydaje mi się, że kosztuje nieco więcej, więc jeśli miałabym do wyboru dwie wersje, to z całą pewnością nie sięgnęłabym pod Argan Oil. Są jednak dwie strony medalu- Joanna Rzepa posiada bardzo nieprzyjemny zapach, który niektórym osobom po prostu nie podchodzi. Jeśli uwielbiacie kosmetyki z charakterystyczną nutą oleju arganowego, to możecie bez zastanowienia zainwestować 7 zł w ten produkt, ponieważ jakościowo jest świetny i zasługuje na mocną 8. Gdyby posiadał większą pojemność, to z całą pewnością oceniłabym go na 10.

Skład; Aqua, Cyclopentasiloxane, Isopropyl Myristate, Dimethiconol, Propylene Glycol, Cyclohexasiloxane, Polyquaternium-37, Phentyl Trimethicone, Propylene Glycol Dicaprylate, Argania Spinosa Kernel Oil, Polyquaternium-10, Panthenol, Hydroxyethylcellulose, PPG-1 Trideceth-6, Disodium Edta, Triethanolamine, Parfum, Amyl Cinnamal, Hexyl Cinnamal, Limonene, DMDM Hydantoin, Mrthylisothazolinone, Cl:19140, Cl:17200

Nowości kosmetyczne!

Za mną spore zakupy kosmetyczne. W pielęgnacji włosów coraz więcej olejku arganowego, który ostatnimi czasy jeszcze lepiej zaprzyjaźnił się z moją czupryną. Na  ustach widać jesień- zaczęły dominować pomadki w kolorze fioletowym i brązowym. Większy haul planuję pokazać Wam w następnym miesiącu, po wizycie w nowo otwartym stoisku Golden Rose w moim mieście :) . Coś czuję, że kolekcja błyszczyków i pomadek powiększy mi się co najmniej o kilka sztuk. Będzie też o wrażeniach po pierwszym spotkaniu z Makeup Revolution.

Na początek absolutny hicior- "lakier do ust" z wibo w cudownym, fioletowym kolorze. Producent obiecuje, że trzyma się na ustach do 8 h i faktycznie jest bardzo długotrwały. Posiada tradycyjny aplikator, z którym spotkamy się w większości błyszczyków. Występuje w kilku wariantach kolorystycznych, ale ten wygląda szczególnie pięknie, kiedy pogoda za oknem już nie dopisuje. Cena: ok 10 zł. 

Nie znoszę kupowania podkładów. Mam bardzo jasną cerę (na szyi szczególnie) i większość kolorów wygląda na mnie jak zwykła tapeta. W końcu znalazłam duo, które wymieszane sprawia, że mogę spokojnie pokazać się ludziom. 
Gosh w najjaśniejszym kolorze "porcelana" doskonale kryje i rozjaśnia "jedynkę" z Lirene Glam& Matt, która ma cudowne drobinki, które sprawiają, że cera promienieje, ale krycie nie jest tak dobre jak w przypadku Gosha i nałożona bez jaśniejszego podkładu byłaby za ciemna. Produkt Lirene można kupić w Rossmannie w cenie promocyjnej 29,99 (polecam, na allegro są w cenie regularnej ok.40zł). Gosh ok. 37 zł na aukcjach internetowych.

Korektor pod oczy z Bell to tani sposób na pozbycie się brzydkich, sinych cieni. Aplikator w postaci przyjemnej gąbeczki ładnie rozprowadza produkt, który wystarczy wklepać palcami, aby dał nam efekt promiennej skóry i podniesionego oka. Cena: ok 8 zł.

Sypki puder z MaxFactora to świetna jakość w dobrej cenie i ekonomicznym rozmiarze. Przez lata stosowałam produkty prasowane, ponieważ nie lubiłam brudzić się transparentnymi drobinkami fruwającymi we wszystkie strony. Teraz to mój numer jeden, którego szybko nie zamienię na żaden inny. Ok. 25 zł na aukcjach internetowych.


W końcu kupiłam Babydream'a! Dlaczego dopiero teraz? Zazwyczaj do codziennego mycia stosowałam płyny do higieny intymnej, które sprawowały się dobrze i nie czułam potrzeby zamiany. Spontanicznie postanowiłam w końcu wypróbować ten hicior blogosfery. Regularna cena w Rossmannie ok. 5 zł. 



Maska Ultimate Oil Elixir, to produkt który miałam przyjemność stosować jakiś czas temu. Mój wzrok przykuł napis "nowa formuła" i od razu postanowiłam wypróbować, czy tym razem będzie tak samo przyjemny w stosowaniu jak parę lat temu. W końcu producenci potrafią nową formułą popsuć opinię o całkiem dobrym produkcie. Zapach jest nieziemski! Cena: ok. 18 zł. 

Ekspresowa odżywka z tej samej serii. Kiedyś miałam okazję jej wypróbowania, ale strasznie obciążyła moje włosy. Akurat trafiłam na dobrą promocję, więc dam jej jeszcze jedną szansę, szczególnie, że pachnie cudownie i zastępuje mi wszelkie perfumy. 
Kupicie ją za ok 10 zł w większości sklepów. 


Joanna Rzepa się skończyła, więc teraz czas na Joannę Argan Oil. Używałam jej już kilka razy i muszę powiedzieć, że bardzo dobrze zabezpiecza końcówki, a jej zapach utrzymuje się bardzo długo! Już niedługo postaram się umieścić obszerną recenzję. Cena: ok. 7 zł. 


[Recenzja] Detox HairLine Marion


Witajcie! Dzisiaj co nie co o nowym zakupie z Marionu. Nie wiem, czy już wcześniej widziałyście ten produkt, ale w moim osiedlowym sklepie chemicznym dopiero co się pojawił i od razu postanowiłam go wypróbować. 

Detox składa się z dwóch saszetek- peelingu, który w konsystencji przypomina ten, który nakładamy na twarz, oraz z szamponu o bardzo przyjemnym zapachu. Możemy dostać kilka wersji, ja zdecydowałam się na tą, która odpowiada za nawilżenie suchych włosów. W składzie znajdziemy między innymi algę czerwoną, glinkę wulkaniczną i koktajl octowy, który składa się z kwasów owocowych i "aromatycznych roślin". 

Pierwszym etapem jest nałożenie peelingu na czyste, suche włosy. Najlepiej przygotować sobie wcześniej nożyczki, ponieważ opakowanie ciężko się otwiera, a kiedy mamy wilgotne dłonie, jest to praktycznie niemożliwe. Tak jak wspomniałam wyżej, konsystencja jest jak w standardowym peelingu, bardzo ładnie rozprowadza się na całej długości i fajnie oczyszcza włosy. 

Krok drugi to szampon (10ml). Bardzo ładnie się pieni i cudnie pachnie. Muszę przyznać, że cały zabieg wspominam bardzo przyjemnie i chętnie wypróbuję innych wariantów. Innych... Ale dlaczego nie tego? 

Główną obietnicą producenta jest nawilżenie, którego niestety zabrakło. Włosy bardzo ładnie się układały i chętnie się kręciły, ale poziom ich nawilżenia nadal był niezadowalający. Muszę przyznać, że peeling zrobił swoją robotę i pozbyłam się wszelkich zaległych silikonów, które obciążały już nieco moje loki, ale nic poza tym. 

Uwielbiam produkty Marionu i mam nadzieję, że inne warianty z serii Detox HairLine sprawdzą się znacznie lepiej. Jak na razie "Oczyszczenie i nawilżenie" dostaje ode mnie "5/10"- tak na zachętę...

[Podsumowanie] Wrzesień 2014


Z kilkudniowym opóźnieniem- ale jest. Podsumowanie września 2014. Zapraszam serdecznie!

Pod koniec września po raz kolejny użyłam farby Color&Soin w kolorze 8C. Już niedługo podzielę się z Wami moimi wrażeniami w recenzji. Jak już zapowiadałam wcześniej- wracam do intensywnej miedzi. Niestety nie udało mi się samej pozbyć ciemnego brązu na połowie długości, dlatego w październiku udaję się do mojej zaufanej fryzjerki. Mam nadzieję, że wspólnie osiągniemy kolor, na którym bardzo mi zależy. Jak na razie najlepiej załapały końcówki i odrosty... W efekcie nie wygląda to źle, ale zdecydowanie przyda im się fachowa ręka.

We wrześniu stosowałam:

Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło :) .

[Recenzja] Szampon koloryzujący Palette- moje wrażenia


Nie przepadam za tzw. "szamponetkami". Szybko się wypłukują, wysuszają mi włosy- jednym słowem są idealne, kiedy ktoś chce przetestować nowy kolor na swojej głowie. Długo zastanawiałam się, czym potraktować moje loczki po 3-miesięcznej przerwie w koloryzacji. Decyzja dalej nie była podjęta, a ja miałam ponad 5-cio centymetrowy blond odrost, Spontanicznie, będąc w Rossmannie chwyciłam szampon Palette, na którego opakowaniu widniał piękny, bursztynowy odcień. Miałam świadomość, że na mojej głowie będzie wyglądać inaczej, szczególnie, że mój wyjściowy kolor był o wiele ciemniejszy. 

Sama aplikacja była dosyć przyjemna: skóra głowy nie swędziała, "farba" łatwo się rozprowadzała i nie miała wyjątkowo chemicznego zapachu. Po ok. 25 minutach zmyłam i o to jaki uzyskałam efekt: 

Jak widać: dosyć naturalny rudy (od razu przepraszam za jakość, ale zdjęcie zostało wykonane kamerką, z racji, że nie miałam pod ręką nikogo do operowania aparatem). Szampon ładnie pokrył odrosty, włosy nie były przesuszone, ładnie się układały. Co prawda taki odcień był widoczny tylko w ostrym, dziennym świetle- ale tak jak wspomniałam wcześniej- nie oczekiwałam niczego innego od czegoś co nie było farbą. 

Wiem, że wiele internautek narzekało na to, że szamponetka była trwalsza niż powinna (na opakowaniu znajdziemy informację, że spłukuje się po 24 myciach), w moim przypadku było jednak inaczej. Kolor spłukał się po dosłownie 2 kąpielach, odrost co prawda jeszcze się trzyma, ale niewiele mu zostało. 
Na chwilę obecną włosy wyglądają tak: (kolejne kamerkowe zdjęcie, yeah)

Ciemny kasztan, miejscami widać rudawe pasemka. Wydaje mi się, że czeka mnie delikatna dekoloryzacja, skoro znowu chcę wrócić do miedzi i tym razem poeksperymentuję u fryzjera. 

Plusem Palette była cena- ok 13 zł- i bark zniszczeń na mojej czuprynie. Wielka szkoda, że nie zadziałała tak, jak w przypadku większości dziewczyn, czyli jak normalna farba, bo odcień na początku był fenomenalny. 

Moja ocena: 5/10

[Recenzja] Balsam przeciwko wypadaniu Dr Bio


Jeżeli lubicie naturalne, ziołowe kosmetyki, które nie tylko zachwycają składem, ale również wyglądem i zapachem- z pewnością zainteresuje Was ten produkt. Jest to moje pierwsze spotkanie z marką Dr Bio, ale gwarantuję, że nie ostatnie. Czym mnie tak zauroczył? Zobaczcie sami. 

Co znajdziemy w środku? 360 ml dosyć rzadkiego płynu w skład którego wchodzą: organiczny olej łopianowy, organiczny ekstrakt z rozmarynu, olej laurowy, olej z czarnego pieprzu i ekstrakt z cyprysa.
Pomimo konsystencji, bardzo dobrze się rozprowadza, co nie zmienia faktu, że jest mało ekonomiczny. 


Zapach jest wprost nieziemski. Kojarzy mi się ze świeżo skoszoną trawą. Jego zadaniem jest zmniejszenie ilości wypadających włosów, wzmocnienie korzeni, głębokie nawilżenie i odżywienie, Chroni także przy termozabiegach. 

Z powodzeniem możemy nakładać go na całą długość włosów, ponieważ ich nie obciąża. Wyglądają bardzo estetycznie i są odbite od nasady. 
Zauważyłam znacznie mniej włosów na grzebieniu, oracz wysyp nowych baby hair. 
Obietnice producenta zostały spełnione w 100%, ponieważ- jak możemy przeczytać na etykietce- 97% kobiet zauważyło bardziej gęste i silne włosy. 

Plusem jest także niska cena (16 zł w ecodrogerii). Spotykałam się już z dużo gorszymi produktami, za większe pieniądze. Jak na razie jest to mój ulubieniec numer 1. 10/10

[Recenzja] Aktywne serum ziołowe na porost włosów z papryczką chilli


Ostatnio zamówiłam ogromną paczkę wypchaną po brzegi rosyjskimi kosmetykami. Nie da się ukryć faktu, że właśnie takie najlepiej się u mnie sprawdzają. Po nieudanym cięciu zależy mi na tym, żeby włosy jak najszybciej odrosły, a także pojawiły się nowe baby hair, które zawsze cieszą po wzmożonym wypadaniu.

Serum znajduje się w 150 ml buteleczce. Jest bardzo poręczne, ale moim zdaniem mało ekonomiczne. W swoim składzie zawiera m.in. prawoślaz, cytryniec chiński, żeń- szeń, melisę, korzeń łopianu, pokrzywę, kotki brzozowe, drożdże piwne, no i oczywiście papryczkę chilli.

Niestety posiada okropny zapach, który przypomina mi preparat do czyszczenia toalet z wyraźną, cytrusową nutą.

Serum należy rozpylać na suche włosy, 2-3 razy w tygodniu przez okres 2 lub 3 miesięcy.
Ja stosowałam je co drugi dzień i zauważyłam 0,5 cm dodatkowego przyrostu włosów po okresie 30 dni. Oczywiście chciałoby się więcej, ale bardziej zadowala mnie wysyp nowych baby hair o długości mniej więcej 2cm. Co prawda sterczą na wszystkie strony, co momentami jest bardzo wkurzające, ale niech rosną- w końcu im więcej włosów na głowie, tym lepiej!

Preparat możecie kupić w każdym internetowym sklepie z naturalnymi kosmetykami za ok. 16 zł. Warto spróbować, ja na pewno kupię jeszcze jedno opakowanie.

Moja ocena: 8/10 (odejmuję  za zapach, fuj! )

Aha, zmienił się adres bloga, bo... Znowu jestem ruda ;> Na stałe, po pół roku herezji :)

[Podsumowanie] Sierpień


Tradycyjnie, pod koniec miesiąca małe podsumowanie. Włosów nie malowałam już od ponad 2 miesięcy, nie mogę patrzeć się na mój blond- odrost, ale obiecałam sobie, że wytrzymam jeszcze trochę. Wciąż waham się nad wyborem farby i kolorem. Zastanawiam się, czy wrócić do rudości, czy pójść w zupełnie inną stronę (w brązie nie czuję się za dobrze). 

Nowości, które niedługo doczekają się recenzji:
- Spray przyspieszający porost włosów z chilli Babuszki Agafii 
- Balsam Dr Bio przeciwko wypadającym włosom
- Suplement Biotebal z biotyną 
- Wcierka Diprosalic 

Oprócz tego stosowałam:
-Czarne mydło Babuszki Agafii
-Odżywczy olej Babuszki Agafii
- Maska BioVax przeciwko wypadaniu włosów
- Maska Kallos Latte
-Odżywka Nivea Long Repair
- Balsam Planeta Organica Morze Martwe 

[Recenzja] Ampułki Radical med


Za pewne większość z Was, która miała problemy z wypadającymi włosami sięgnęła przynajmniej raz po kurację w ampułkach przeciw wypadaniu włosów Radical med. Stacjonarnie możemy dostać je w każdej aptece, a kosztują ok. 40 zł (pełna kuracja to 4 tygodnie- 2 opakowania- a później, dla podtrzymania efektów, należy stosować je co drugi dzień). U mnie miały podwójne zadanie: zahamować wypadanie, które rozpoczęło się po przyjmowaniu serii silnych leków, oraz przyspieszyć porost włosów po fatalnej wizycie u fryzjera i zbyt krótkiej jak dla mnie długości. 

Producent zapewnia, że:
- Kuracja w ampułkach pielęgnuje włosy i przywraca im witalność oraz piękny, zdrowy wygląd
- Odżywia i wzmacnia cebulki włosowe, przyspieszając naturalny porost włosów
- Wzmacnia "zakotwiczenie" cebulki w skórze głowy
- Skutecznie hamuje wypadanie włosów i stymuluje powstanie silniejszego, grubszego włosa
- Odżywia i nawilża włosy oraz dotlenia skórę głowy
- Sprawia, że włosy stają się mocniejsze, zyskują pożądaną grubość i objętość

W eleganckim opakowaniu znajdziemy 15 ampułek oraz plastikowy aplikator, który bardzo pomaga przy rozprowadzaniu produktu na głowie. Buteleczki mają bardzo wygodne otwarcie, ale przy moich włosach wtarcie ich z tyłu głowy w pojedynkę w ogóle nie wchodzi w rachubę. Włosów mam tam zdecydowanie więcej niż z przodu i musiałam prosić codziennie o pomoc mojego TŻ, żeby nie zmarnować płynu :). 

Jeśli chodzi o działanie, to jakiekolwiek efekty dało się zauważyć dopiero po 10 dniach. Po takiej cenie spodziewać by się chciało czegoś bardziej spektakularnego, ale nie ma tak dobrze- trzeba czekać. Po przebytej kuracji stwierdzam, że w moim przypadku ampułki raczej spowodowały porost nowych baby hair i wzmocniły te włoski, które na głowie się jako tako trzymały. Wypadanie tych osłabionych zahamowały tylko w niewielkim stopniu. Jeżeli chcecie wzmocnić kondycję swoich włosów od cebulki, to nie zaszkodzi spróbować, ale w tym przypadku potrzeba dużo cierpliwości ;). 
Moja ocena: 7/10




[Recenzja] Szampon przeciwłupieżowy Sebiprox


Od dzieciństwa walczę z nawracającym łupieżem. Kiedy mocne, przepisane przez lekarza leki się kończą, często sięgam po te dostępne "od ręki" w aptece. Sebiprox stosowałam parę lat temu, teraz postanowiłam ponownie sprawdzić jego działanie na mojej problematycznej skórze głowy. 

Zacznę od tego, że producenci posługują się bardzo popularnym chwytem marketingowym: wkładają małą buteleczkę (60ml) do większego pudełka, aby wydawało nam się, że 30 zł nie pójdzie na marne i produkt okaże się ekonomiczny. Nic bardziej mylnego- aby dokładnie umyć głowę, musimy nałożyć obfitą ilość szamponu, co powoduje, że kończy się po kilku użyciach

W jednej sprawie napisy umieszczone na produkcie nie kłamią: zwalcza jedynie łagodne objawy łupieżu. Kiedy mamy z tym poważniejszą udrękę, absolutnie sobie nie poradzi. Jeżeli u kogoś problemy ze skórą głowy pojawiają się sporadycznie, proponowałabym kupić zwykły, drogeryjny produkt za kilka złotych, bo sprawdzi się na podobnym poziomie co Sebiprox . 

Mogę dodać, że szampon posiada przyjemny, ziołowy zapach, który długo pozostaje na włosach. Słabo się pieni i z pewnością już do niego nie powrócę. 
2/10

Skład:
Ciclopirox olamine, sodium lauryl ether sulphate 70%, cocoamidopropyl betaine, disodium phosphate dodecahydrate, citric acid, monohydrate, coconut diethanolamine, hexyl glycol, oleyl alcohol, polysorbate 80, polyquaternium 10, Fruitier Timotei AF 17050, purified water.

Niedziela dla włosów [1]


Upały nie służą moim lokom i samopoczuciu. Z racji, że zaczęłam regularnie ćwiczyć, staram się nie stylizować włosów w żaden sposób (związane i tak straciłyby wypracowany wygląd). Zaczęłam już w sobotę. Na noc nałożyłam odżywczy olej Babuszki Agafii. Rano, po spłukaniu, użyłam maski BioVax przeciwko wypadaniu włosów (te hormony :( ) i trzymałam ją około godziny. Następnie odżywczy balsam Planeta Organica morze Martwe. Spryskałam dwufazową odżywką Matrixa i zabezpieczyłam końcówki Joanną Rzepa. Delikatnie ugniatałam i wysuszyłam grzywkę.

Na włosach zero obciążenia, ładne, delikatne loki. 


[Mini Recenzja]Eyeliner pen Eveline


Witajcie, dzisiaj nietypowo, bo o eyelinerze w formie markera, który kupiłam jakiś czas temu w Rossmannie. Bardzo długo stosowałam żelowy odpowiednik, który nie dość, że był bardzo tani i ekonomiczny, to ładnie trzymał się na powiece. 
Poszukując perfekcji w rysowaniu kreski, zdecydowałam się postawić-na początek- na produkt za małe pieniądze ze znanej wszystkim firmy. Jakie są moje wrażenia? 


Marker jest na tyle cienki, że możemy stworzyć kreskę za równo delikatną, jak i bardzo grubą. Wygodnie leży w dłoni, ale niestety, to jedyne plusy, którymi mogę go odznaczyć. 
Kiedy chcemy skorygować kreskę i zdarzy nam się jeszcze raz przejechać po namalowanym wcześniej konturze, ten natychmiastowo się zmazuje. Musimy sporo się namęczyć, aby zamalować wszystkie wolne od tuszu miejsca. Dokładne rysowanie przy linii rzęs jest wręcz niemożliwe. 
Producent zapewnia, że marker jest wodoodporny, niestety, zmyć go jest bardzo łatwo. 
Jeżeli zależy wam na perfekcyjnym, symetrycznym makijażu, to raczej nie polecam. 


Z innej beczki: 
Na pewno zauważyłyście odświeżone oblicze bloga. Jeśli chcecie wprowadzić u siebie jakieś zmiany, to polecam stronę Wystrój Bloga :) 
A skoro jesteśmy już przy Facebook'owych fanpejdżach, to zapraszam Was do polubienia Pielęgnacji Loków.  

[Podsumowanie] Lipiec 2014


Witajcie! Wcześniejsze podsumowanie- póki mam dostęp do internetu :).  W tym miesiącu ponownie udałam się do fryzjera, gdyż nie byłam zadowolona z poprzedniego cięcia. Włosy były za ciężkie i potrzeba im było małego wycieniowania. Obserwując zachowanie  "profesjonalnej" fryzjerskiej farby stwierdziłam, że powracam do malowania henną. Po raz pierwszy planuję zakup khadi, stąd moje pytanie do Pań, które mają patent na mieszanie, w jakich proporcjach i jakie odcienie powinnam połączyć, aby uzyskać kasztanowy kolor? 

W lipcu stosowałam dużo drogeryjnych kosmetyków, które nieudolnie próbuję skończyć. Były to między innymi: 
  • Odżywka do włosów Ziaja masło kakaowe
  • Odżywka Kallos GoGo Repair 
  • Odżywka Nivea Long Repair
  • Maska Lorys z olejem arganowym
  • Maska BioVax przeciwko wypadaniu
  • Maska Kallos Latte
Włosy olejowałam tradycyjnie "Babuszką Agafią". Do zabezpieczania końcówek używałam wspaniałego serum Joanna Rzepa. 
Stosowałam także apteczne szampony przeciw łupieżowe- Emolium oraz Sebiprox.

W sierpniu czeka mnie duże, rosyjskie zamówienie. Moje włosy znacznie lepiej reagują na ziołowe produkty :)

A tutaj moje nowe baby hair ;)

[Recenzja] Krem nawilżający Sther Lorys z olejkiem arganowym


Lorys to - jeszcze- mało znana linia kosmetyków do włosów, którą możemy znaleźć w marketach sieci Auchan. Do wyboru mamy kilka wersji masek, między innymi "Duo Chocolate", "Bamboo and Kreatine", Masło Karite. Ja zdecydowałam się na wersję z olejkiem arganowym, który bardzo dobrze działa na moje włosy. 

Większość wymienionych wcześniej kremów była dostępna w małych opakowaniach. Wariant z olejkiem niestety tylko w dużym, litrowym "słoju" . Nie lubię takich ekonomicznych rozmiarów- szczególnie kiedy kupuję jakiś kosmetyk w ciemno, z powodu braku  internetowych recenzji. Nie miałam pojęcia, czy sprawdzi się na moich włosach. Na szczęście cena nie była zawyżona (ok. 13 zł), więc bez skrupułów mogłam się jej pozbyć w razie beznadziejnych efektów. 

Trzeba przyznać, że producent na prawdę się postarał. Opakowanie nie jest "oszukane". Kosmetyk wypełnia je po brzegi- byłam autentycznie zdziwiona i prawie wylałam zawartość na podłogę :). Maska ma konsystencję kremu, a jeśli chodzi o zapach, to czuć w nim olejek połączony z lekko chemiczną nutą. Aromat na włosach jest ledwo wyczuwalny. 


Nie potrzebujemy dużej ilości maski, aby rozprowadzić ją na całych włosach (ja jak zwykle nakładam ją dopiero od połowy). Trzymam ok 15 zł i intensywnie płuczę. 
Cieszę się, że kupiłam duże opakowanie, ponieważ okazała się wspaniała! 
Głęboko nawilża włosy, sprawia, że są miękkie i delikatne w dotyku. Nie puszą się. Ładnie błyszczą. Nie ma problemów z przyklapem, loki mają pełną swobodę skrętu. Myślę, że za tą cenę, jest to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Stosuje ją nawet moja mama, która nie znosi nakładania na włosy czegoś innego niż szampon i fryzjerska odżywka. 
Oceniam ją na zasłużoną 10! ;) 


[Recenzja] Odżywka Ziaja Masło Kakaowe


Ziaja to z pewnością jedna z lepiej rozpoznawalnych firm na polskim rynku. Wśród swojej oferty ma wiele interesujących kosmetyków, które działaniem przeganiają zagraniczne produkty (np. specyfiki do demakijażu). Tym razem w sklepie firmowym postanowiłam kupić pierwszy artykuł do włosów- padło na odżywkę Masło Kakaowe. Swoją drogą, w żadnym innym sklepie jej nie widziałam. 

Pierwszym plusem rzucającym się w oczy jest niezwykle niska cena (ok. 5 zł), drugim- i zarazem ostatnim- cudny zapach, który długo utrzymuje się na włosach. 
Niestety, opakowanie jest strasznie liche: zatyczka urwała się już przy pierwszym otwarciu. Fakt ten można by przeboleć, jednak w miarę dłuższego jej stosowania zauważamy więcej minusów. 

Głównym jej zadaniem powinno być wygładzenie niesfornych włosów. Niestety, w moim przypadku pojawił się puch. Niby łatwiej było je rozczesać, ale po wyschnięciu obietnice producenta na wiele się nie zdały. 
Z pewnością nie ma właściwości nawilżających- po dłuższym stosowaniu może pojawić się przesusz, czego oczywiście nie lubimy i nie chcemy. Warto dodać, że nie obciąża włosów, pomimo bardzo gęstej konsystencji i jest mało ekonomiczna (może to lepiej, nie musiałam się z nią długo męczyć :) )

Za tak niską cenę nie można spodziewać się rewelacji, jednak na rynku spotkamy dużo lepszych produktów za podobne pieniądze. Chęć wypróbowania może także osłabić dostępność. Poza sklepem firmowym szukać jej jak igły w stogu siana. 

Moja ocena to : 4/10 - plusiki nabiły zapach i cena. Mam nadzieję, że inne odzywki będą sprawować się lepiej, bo zamierzam jeszcze kilku wypróbować. 
A wy cenicie sobie jakieś kosmetyki do włosów z tej firmy? :)


[Recenzja] Maska Kallos Latte


Niektóre kosmetyki z dużych supermarketów stały się bezapelacyjnym, włosowym must have. Jednym z nich jest maska Kallos Latte, która zawdzięcza swoją popularność niskiej cenie i wyjątkowemu działaniu. 

Do mlecznych masek zawsze podchodziłam z dozą nieufności. Korzystając z okazji, że w moim mieście otworzono Auchan, postanowiłam wypróbować perełki Kallosa, które wciąż cieszą się dobrą opinią internautek. Wybrałam 275-cio ml wersję, która kosztowała ok. 5 zł. 

Maska zamknięta jest w wygodnym słoiczku, który mimo oszczędnej grafiki prezentuje się bardzo estetycznie. Zapach do złudzenia przypomina mleczne cukierki, aż chciałoby się jej spróbować! Jest wyczuwalny przez jakiś czas na włosach, niestety nie aż tak długo, jakbym sobie tego życzyła. 

Producent poleca trzymanie maski na włosach przez 10 minut. Ja jak zwykle, trzymałam ją ok. 15 pod foliowym czepkiem i ręcznikiem. Zdecydowanym plusem tego produktu jest ułatwienie rozczesywania niesfornych loków oraz głębokie nawilżenie. Włosy są bardzo miękkie i przyjemne w dotyku, jednak nie zauważyłam obiecywanych przez producenta właściwości nabłyszczających. Na szczęście nie spotkałam się z "przyklapem" mimo, iż produkt nakładałam bardzo blisko skalpu. 

Jest to kolejny, tani kosmetyk, który możemy z powodzeniem wykorzystać w naszej codziennej pielęgnacji. Wart zdecydowanie wyższej ceny. 

Moja ocena: 8,5/10


[Podsumowanie] Czerwiec 2014

Wyprostowane na szczotce w celu pokazania długości.

Witajcie Kochani! W poprzednim miesiącu aktualizacji nie było, ponieważ stwierdziłam, że wstawię tutaj zdjęcie dopiero, kiedy będzie widać efekty powrotu do mojego naturalnego koloru. Przez 5 lat koloryzowałam włosy na rudy/ czerwony, więc możecie się tylko domyśleć, jak trudno było mi zakryć bordowe plamy (takie pojawiały się na środkowej długości po nałożeniu brązu). Zdecydowałam się na wizytę w salonie fryzjerskim. Postawiłam na delikatne ombre- góra na poziomie 5, na dole 7.23 (Loreal Majirel) oraz mały dodatek zieleni w celu ukrycia czerwonych refleksów. Jestem zadowolona z uzyskanego koloru, chociaż do salonu już więcej nie pójdę, ponieważ byłam zszokowana ceną, którą zapłaciłam. 
Włosy wyprostowałam na szczotce w celu dokładnego pokazania  koloru i długości- ścięłam ok. 10 cm, aby uzyskać nieco lekkości. 

Używane kosmetyki: 
  1. Nawilżający szampon Emolium
  2. Balsam Planeta Organica Morze Martwe
  3. Odżywka Kallos GoGo Repair
  4. Maska Kallos Latte  (recenzja wkrótce)
  5. Odżywka masło kakaowe Ziaja (recenzja wkrótce)
  6. Serum Joanna Rzepa
  7. Trzy Oleje Biowax 
  8. Mythic Oil

[Recenzja] Planeta Organica Balsam Morze Martwe


Moją przygodę z Planeta Organica zaczęłam od rewelacyjnego balsamu z Aleppo, który miał w sobie wszystko (no może oprócz zapachu) czego oczekuję od kosmetyków. Pomagał rozczesywać moje problematyczne włosy, nawilżał i sprawiał, że ładnie się kręciły. Postanowiłam wypróbować kolejny produkt znanej, rosyjskiej marki. Jakie są moje odczucia?

Opakowanie
Tuba z pompką, czyli najwygodniejsze rozwiązanie z możliwych. Nie ma problemów z dozowaniem produktu. Szata graficzna jest bardzo przyjemna dla oka.

Konsystencja
Dosyć gęsta, ale nie na tyle, żeby były problemy z aplikacją kosmetyku.

Zapach
O wiele przyjemniejszy niż w wersji z Aleppo. Długo utrzymuje się na włosach.

Cena/ Dostępność
Większość sklepów internetowych i drogerie z rosyjskimi kosmetykami. Ceny wahają się od 15 do 20 zł.

Skład
Aqua enriched with Dead Sea Salt Minerals, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter*(organiczne masło shea), Glyceryl Stearate, Cetyl Esters, Cetrimonium Chloride, Bis-Cetearyl Amodimethicone, Panthenol, Chitosan (chitosan), Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Polyquaternium-37, Parfum, Citric Acid, Hydrolyzed Wheat Protein, Niacinamide.

Działanie
Balsam charakteryzuje się właściwościami odżywczymi, które wzmacniają cebulki i przyśpieszają porost włosów. Miałam ogromną nadzieję, że poradzi sobie z moja wrażliwą skórą i problemami z łupieżem (jak obiecywał producent), niestety nie zauważyłam poprawy. Nie mam zastrzeżeń co do odpowiedniego poziomu nawilżenia włosów. Nie puszą się, są zdyscyplinowane, ładnie się układają. Bardzo przyjemne w dotyku i lśniące. Myślę, że nie różni się wiele od wersji z Aleppo, więc bez obaw możecie spróbować obydwu tych balsamów :). 

[Recenzja] Nawilżający szampon Emolium


Z pewnością wiele z Was ma problem z wysuszoną skórą głowy i łupieżem, który pojawia się przy okazji. W aptece znalazłam na to świetne rozwiązanie. Produkt co prawda nie należy do tanich (ponad 20 zł) ale efekty widać już po pierwszym zastosowaniu. 

Nie zawiera soli, siarczanów ani SLS. Jest hypoalergiczny, bez barwników, parabenów, rekomendowany przez Polskie Towarzystwo Pediatryczne. 

Jeśli chodzi o opakowanie, jest to tradycyjna tubka, w której zamknięty jest płyn o dość rzadkiej konsystencji. Zapach nie powala, w końcu jest to produkt typowo leczniczy. Co prawda słabo się pieni, ale natychmiastowo przynosi ulgę podrażnionej skórze. 
Nawilżenie na długości również jest widoczne. Włosy są wygładzone i bardzo przyjemne w dotyku. 
Szczerze powiedziawszy, nie wiem, jak jest z jego dostępnością. Ja zrobiłam zakupy w Aptece Zielonej i zapłaciłam ok. 23 zł. Jak na szampon- cena średnio atrakcyjna, ale ulga, którą poczułam po jego zastosowaniu jest warta każdej ceny. Polecam skórze problematycznej :).



[Recenzja] Odżywka GoGo Kallos Repair


Chyba każda z nas kupiła kiedyś odżywkę, od której nie oczekiwała za wiele, a później okazała się naprawdę świetnym produktem. Właśnie taka jest GoGo Kallos, niby zwykły przeciętniaczek, ale robi więcej, niż popularne produkty znanych marek. 

Opakowanie
Przyjemna wizualnie, wyciskana tubka. Nie ma problemów z dozowaniem produktu.

Zapach 
Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Zwykły, typowo kosmetyczny. Nie zostaje długo na włosach. 

Konsystencja
Dosyć rzadka, na szczęście nie przecieka przez palce i produkt możemy z łatwością rozprowadzić na mokrych włosach.

Cena/ Dostępność
Ok. 5 zł w drogeriach Hebe (aż grzech nie wypróbować, prawda?)

Skład


Działanie
Odżywka GoGo Kallos Repair, to z całą pewnością jeden z lepszych produktów, które możemy dostać za tak niską cenę. Pomaga mi rozczesać włosy i nie obciąża nich. Zawsze ładnie się układają, są aksamitne w dotyku.  Spektakularnych efektów regenerujących nie ma, ale wydaje mi się, że gdybym ich bardzo potrzebowała, to sięgnęłabym po coś z wyższej półki. Odżywkę polecam wszystkim tym, którzy nie mają dramatycznie zniszczonych włosów, a potrzebują jedynie minimalnego polepszenia ich kondycji. 

Maska Biovax, Kreatyna + jedwab


Uwielbiam saszetki z maskami Biovax. Są małe, wygodne, lekkie, jedna wystarcza na dwie aplikacje kosmetyku. Dzięki temu możemy wypróbować, jak nasze włosy zareagują na produkt, bez potrzeby wydawania pieniędzy na duże opakowanie. Ja skorzystałam z promocji w sklepach sieci Biedronka. Do tej pory próbowałam maski przeciwdziałającej wypadaniu i tej z trzema olejami. Zaopatrzyłam się także w serum "Argan, Makadamia, Kokos", którego recenzje możecie znaleźć w "Testach". 

Dzisiaj skupimy się na bardzo przyjemnym produkcie, którym jest maska Kreatyna + Jedwab. 

Opakowanie
Mała saszetka o pojemności 20 ml. Spokojnie wystarcza na dwa mycia. Niestety raz otworzona nie daje się ponownie zamknąć, więc musimy uważać, aby produkt z niej nie wypłyną. 

Zapach
Bardzo przyjemny, typowo kosmetyczny, długo utrzymuje się na włosach.

Konsystencja
Dosyć gęsta, łatwo rozprowadza się na włosach. 

Skład


Cena/ Dostępność
Duże opakowanie kupimy w większości aptek i drogerii od 15 do 25 zł,  małe saszetki, które często pojawiają się w Biedronkach, to koszt 1,99 zł. 

Działanie
Uważam, że to jedna z lepszych masek, które miałam przyjemność testować. Włosy nie są po niej obciążone, bardzo ładnie się układają przy jednoczesnym osiągnięciu dużej objętości. Nie ma problemu z rozczesywaniem. Loki są nawilżone i przyjemne w dotyku. Efekt utrzymuje się do następnego mycia. Co prawda wymaga długiego i intensywnego płukania, ale nie powinno być to żadną trudnością. Na pewno kupię duże opakowanie. 

Testowałam przez: 3 tyg
Moja ocena: 9/10

[Recenzja] Maska Gloria


Maska Gloria za sprawą swoich nawilżających właściwości i niskiej ceny stała się pozycją obowiązkową u większości Włosomaniaczek. W mojej miejscowości dopiero otworzono Auchan, więc testuję ją z wielkim opóźnieniem. Gdybym miała na to szansę, kupiłabym ją znacznie wcześniej, ponieważ okazała się genialna.

Opakowanie
Jak u większości masek- nic innowacyjnego. Łatwo się otwiera i zamyka. Delikatna, niebiesko- biała szata graficzna prezentuje się bardzo skromnie, ale nam przecież chodzi o działanie!

Zapach
Delikatny, powinnam powiedzieć, że "chmielowy", jednak dla mnie pachnie jak różane kosmetyki. Długo utrzymuje się na włosach.

Konsystencja
Dosyć rzadka, jednak nie ma problemu z rozprowadzeniem jej po całej długości włosów.

Cena/ Dostępność
Ok. 5 zł w sklepach sieci Auchan

Skład


Działanie
Producent zapewnia, że odżywka regeneruje strukturę zniszczonego włosa, odżywia go i wzmacnia. Włosy odzyskują zdrowy wygląd i połysk. Łatwiej się układają, rozczesują i nie elektryzują. Wyciąg z szyszek chmielu wzmacnia włosy, zapobiega ich wypadaniu, chroni przed łojotokiem i łupieżem.
Muszę przyznać, że z nawilżeniem radzi sobie naprawdę dobrze. Byłam bardzo zaskoczona, bo działa lepiej niż droższe maski znanych producentów.  Włosy łatwo się rozczesują i nie są oklapnięte. Żałuję tylko, że nie widzę efektów związanych z redukcją łupieżu i łojotoku, z którymi ostatnio się borykam (być może jest to wina któregoś z kosmetyków).

Moja ocena: 8/10