[Recenzja] Joanna Argan Oil Serum do końcówek


Joanna to z całą pewnością jedna z moich ulubionych marek. Już jakiś czas temu polecałam Wam serum z serii Rzepa- absolutny hit jeśli chodzi o preparaty do zabezpieczania końcówek. Dzisiaj chciałabym napisać o wersji arganowej, którą stosuję już od dłuższego czasu. Jesteście ciekawe jak się sprawdza? 

Zacznę od strony wizualnej: serum zamknięte jest w 50g opakowaniu. Posiada bardzo przyjemną szatę graficzną i zachęca do wypróbowania. Jest gęstsze niż wersja z Rzepą, a tym samym mniej ekonomiczne. Wielkim atutem jest zapach, który utrzymuje się długo na włosach. W swoim składzie nie zawiera parabenów, a producent zapewnia, że jest idealne do suchych i zniszczonych włosów. 

Nie stosowałam go w żadnym innym celu niż zabezpieczenie końcówek, więc ciężko jest mi zweryfikować, czy obiecywany blask i regeneracja zniszczonych partii ma się jakkolwiek do rzeczywistości. Muszę przyznać, że osiągnęłam zamierzony efekt i dzięki serum moje końcówki są w nienagannym stanie. Nie plączą się, bardzo łatwo jest je rozczesać. Jakością niczym nie odbiega od "Rzepy", jednak jest mniej ekonomiczny i wydaje mi się, że kosztuje nieco więcej, więc jeśli miałabym do wyboru dwie wersje, to z całą pewnością nie sięgnęłabym pod Argan Oil. Są jednak dwie strony medalu- Joanna Rzepa posiada bardzo nieprzyjemny zapach, który niektórym osobom po prostu nie podchodzi. Jeśli uwielbiacie kosmetyki z charakterystyczną nutą oleju arganowego, to możecie bez zastanowienia zainwestować 7 zł w ten produkt, ponieważ jakościowo jest świetny i zasługuje na mocną 8. Gdyby posiadał większą pojemność, to z całą pewnością oceniłabym go na 10.

Skład; Aqua, Cyclopentasiloxane, Isopropyl Myristate, Dimethiconol, Propylene Glycol, Cyclohexasiloxane, Polyquaternium-37, Phentyl Trimethicone, Propylene Glycol Dicaprylate, Argania Spinosa Kernel Oil, Polyquaternium-10, Panthenol, Hydroxyethylcellulose, PPG-1 Trideceth-6, Disodium Edta, Triethanolamine, Parfum, Amyl Cinnamal, Hexyl Cinnamal, Limonene, DMDM Hydantoin, Mrthylisothazolinone, Cl:19140, Cl:17200

Nowości kosmetyczne!

Za mną spore zakupy kosmetyczne. W pielęgnacji włosów coraz więcej olejku arganowego, który ostatnimi czasy jeszcze lepiej zaprzyjaźnił się z moją czupryną. Na  ustach widać jesień- zaczęły dominować pomadki w kolorze fioletowym i brązowym. Większy haul planuję pokazać Wam w następnym miesiącu, po wizycie w nowo otwartym stoisku Golden Rose w moim mieście :) . Coś czuję, że kolekcja błyszczyków i pomadek powiększy mi się co najmniej o kilka sztuk. Będzie też o wrażeniach po pierwszym spotkaniu z Makeup Revolution.

Na początek absolutny hicior- "lakier do ust" z wibo w cudownym, fioletowym kolorze. Producent obiecuje, że trzyma się na ustach do 8 h i faktycznie jest bardzo długotrwały. Posiada tradycyjny aplikator, z którym spotkamy się w większości błyszczyków. Występuje w kilku wariantach kolorystycznych, ale ten wygląda szczególnie pięknie, kiedy pogoda za oknem już nie dopisuje. Cena: ok 10 zł. 

Nie znoszę kupowania podkładów. Mam bardzo jasną cerę (na szyi szczególnie) i większość kolorów wygląda na mnie jak zwykła tapeta. W końcu znalazłam duo, które wymieszane sprawia, że mogę spokojnie pokazać się ludziom. 
Gosh w najjaśniejszym kolorze "porcelana" doskonale kryje i rozjaśnia "jedynkę" z Lirene Glam& Matt, która ma cudowne drobinki, które sprawiają, że cera promienieje, ale krycie nie jest tak dobre jak w przypadku Gosha i nałożona bez jaśniejszego podkładu byłaby za ciemna. Produkt Lirene można kupić w Rossmannie w cenie promocyjnej 29,99 (polecam, na allegro są w cenie regularnej ok.40zł). Gosh ok. 37 zł na aukcjach internetowych.

Korektor pod oczy z Bell to tani sposób na pozbycie się brzydkich, sinych cieni. Aplikator w postaci przyjemnej gąbeczki ładnie rozprowadza produkt, który wystarczy wklepać palcami, aby dał nam efekt promiennej skóry i podniesionego oka. Cena: ok 8 zł.

Sypki puder z MaxFactora to świetna jakość w dobrej cenie i ekonomicznym rozmiarze. Przez lata stosowałam produkty prasowane, ponieważ nie lubiłam brudzić się transparentnymi drobinkami fruwającymi we wszystkie strony. Teraz to mój numer jeden, którego szybko nie zamienię na żaden inny. Ok. 25 zł na aukcjach internetowych.


W końcu kupiłam Babydream'a! Dlaczego dopiero teraz? Zazwyczaj do codziennego mycia stosowałam płyny do higieny intymnej, które sprawowały się dobrze i nie czułam potrzeby zamiany. Spontanicznie postanowiłam w końcu wypróbować ten hicior blogosfery. Regularna cena w Rossmannie ok. 5 zł. 



Maska Ultimate Oil Elixir, to produkt który miałam przyjemność stosować jakiś czas temu. Mój wzrok przykuł napis "nowa formuła" i od razu postanowiłam wypróbować, czy tym razem będzie tak samo przyjemny w stosowaniu jak parę lat temu. W końcu producenci potrafią nową formułą popsuć opinię o całkiem dobrym produkcie. Zapach jest nieziemski! Cena: ok. 18 zł. 

Ekspresowa odżywka z tej samej serii. Kiedyś miałam okazję jej wypróbowania, ale strasznie obciążyła moje włosy. Akurat trafiłam na dobrą promocję, więc dam jej jeszcze jedną szansę, szczególnie, że pachnie cudownie i zastępuje mi wszelkie perfumy. 
Kupicie ją za ok 10 zł w większości sklepów. 


Joanna Rzepa się skończyła, więc teraz czas na Joannę Argan Oil. Używałam jej już kilka razy i muszę powiedzieć, że bardzo dobrze zabezpiecza końcówki, a jej zapach utrzymuje się bardzo długo! Już niedługo postaram się umieścić obszerną recenzję. Cena: ok. 7 zł. 


[Recenzja] Detox HairLine Marion


Witajcie! Dzisiaj co nie co o nowym zakupie z Marionu. Nie wiem, czy już wcześniej widziałyście ten produkt, ale w moim osiedlowym sklepie chemicznym dopiero co się pojawił i od razu postanowiłam go wypróbować. 

Detox składa się z dwóch saszetek- peelingu, który w konsystencji przypomina ten, który nakładamy na twarz, oraz z szamponu o bardzo przyjemnym zapachu. Możemy dostać kilka wersji, ja zdecydowałam się na tą, która odpowiada za nawilżenie suchych włosów. W składzie znajdziemy między innymi algę czerwoną, glinkę wulkaniczną i koktajl octowy, który składa się z kwasów owocowych i "aromatycznych roślin". 

Pierwszym etapem jest nałożenie peelingu na czyste, suche włosy. Najlepiej przygotować sobie wcześniej nożyczki, ponieważ opakowanie ciężko się otwiera, a kiedy mamy wilgotne dłonie, jest to praktycznie niemożliwe. Tak jak wspomniałam wyżej, konsystencja jest jak w standardowym peelingu, bardzo ładnie rozprowadza się na całej długości i fajnie oczyszcza włosy. 

Krok drugi to szampon (10ml). Bardzo ładnie się pieni i cudnie pachnie. Muszę przyznać, że cały zabieg wspominam bardzo przyjemnie i chętnie wypróbuję innych wariantów. Innych... Ale dlaczego nie tego? 

Główną obietnicą producenta jest nawilżenie, którego niestety zabrakło. Włosy bardzo ładnie się układały i chętnie się kręciły, ale poziom ich nawilżenia nadal był niezadowalający. Muszę przyznać, że peeling zrobił swoją robotę i pozbyłam się wszelkich zaległych silikonów, które obciążały już nieco moje loki, ale nic poza tym. 

Uwielbiam produkty Marionu i mam nadzieję, że inne warianty z serii Detox HairLine sprawdzą się znacznie lepiej. Jak na razie "Oczyszczenie i nawilżenie" dostaje ode mnie "5/10"- tak na zachętę...

[Podsumowanie] Wrzesień 2014


Z kilkudniowym opóźnieniem- ale jest. Podsumowanie września 2014. Zapraszam serdecznie!

Pod koniec września po raz kolejny użyłam farby Color&Soin w kolorze 8C. Już niedługo podzielę się z Wami moimi wrażeniami w recenzji. Jak już zapowiadałam wcześniej- wracam do intensywnej miedzi. Niestety nie udało mi się samej pozbyć ciemnego brązu na połowie długości, dlatego w październiku udaję się do mojej zaufanej fryzjerki. Mam nadzieję, że wspólnie osiągniemy kolor, na którym bardzo mi zależy. Jak na razie najlepiej załapały końcówki i odrosty... W efekcie nie wygląda to źle, ale zdecydowanie przyda im się fachowa ręka.

We wrześniu stosowałam:

Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło :) .