Konferencja Meet Beauty- Recenzja warsztatów fotograficznych OLYMPUS


Chciałabym was zaprosić na wycieczkę po warsztatach fotograficznych prowadzonych przez firmę OLYMPUS w nieco inny sposób niż zwykle...! Jesteście ciekawi? 

Mam nadzieję, że taka forma wam się spodoba i może nawet trochę rozbawi :) Tekstu może być sporo ale proszę o przeczytanie do końca, może będzie warto :)

Zapraszam!





     Jak już wiecie, miałyśmy wraz z Karoliną ogromną przyjemność uczestniczyć w I Konferencji Meet Beauty! Każdy z uczestników miał możliwość zapisania się na różnorakie warsztaty. Makijażowe- pod patronatem marki Pierre Rene, O tematyce włosowej, gdzie marka Remington miała swój największy udział oraz warsztaty fotograficzne, na których za pomocą sprzętu OLYMPUS mogliśmy zgłębić tajniki fotografii.


     Już na samym początku, kiedy zobaczyłam, że na zajęciach może znaleźć się tylko 30 uczestników z całej konferencji, byłam przerażona! Od razu przypomniały mi się krwawe potyczki, kiedy musiałam  zapisywać się na przedmioty fakultatywne na studiach, właśnie na takich samych zasadach. czyli kto pierwszy ten lepszy. Więc, jako weteran w tego typu wyścigach czekałam z niecierpliwością na e-mail z linkiem do zapisów. Kiedy ok 20-30 sekund po wybiciu godziny zero, ze stanem przedzawałowym zalogowałam się na serwer i  zobaczyłam, że zapisanych zostało już 8 osób, w ciągu ułamka sekundy przypomniała mi się scena, w której groźny tłum biegnie na promocję karpia w Lidlu na święta... Tak więc z uśmiechem na twarzy i drżącymi rękami kliknęłam "Zapisz się" i odetchnęłam z ulgą. UDAŁO SIĘ! JESTEM! Ale zaraz zaraz... W co ja się ubiorę?! 


     Wcale mi nie przeszkadzało to, że w nocy spałam 2 godziny. Nie przeszkadzało mi również to, że pociąg spóźnił się ponad pół godziny. No może trochę przeszkadzał mi fakt, że taksówkarz z czarnego mercedesa skasował mnie 80 zł z Dworca Głównego pod Arkadię... I chociaż miałam szczerą i niepohamowaną chęć przebicia mu opon i powybijania szyb w samochodzie, z zaciśniętymi zębami wręczyłam mu pieniądze i trzasnęłam drzwiami tak mocno, że miałam nadzieję, że chociaż jedno z moich mrocznych myśli miało okazję się spełnić. Kto bogatemu zabroni, stwierdziłam i z uśmiechem na twarzy weszłam do budynku w którym odbywała się Konferencja Meet Beauty. Ciągle miałam nadzieję, że te warsztaty fotograficzne mi to wynagrodzą...


     Im bliżej było godziny 12.30 tym bardziej zaczynałam się denerwować co ja tutaj w ogóle robię. Przecież moja wiedza na temat fotografii zaczyna i w zasadzie kończy się na tym, że potrafię ustawić tryb automatyczny i wyłączyć lampę, bo wtedy blask flasha utrudnia uchwycenie napisu na produkcie. Miałam tylko nadzieję, że nie będziemy robić zdjęć i publicznie ich pokazywać bo reszta uczestników padłaby ze śmiechu a prowadzący w tym momencie żałowaliby, że zapisy nie odbyły się jednak na podstawie innego kryterium... NIE MOŻE BYĆ AŻ TAK ŹLE, pomyślałam i niczym  ninja weszłam na salę warsztatów, gdzie zajęłam jedno z wolnych miejsc.


     Kiedy większość krzeseł została już zajęta, wtedy zobaczyłam Ich. Jak się chwilę później dowiedziałam Dianę oraz Rafała. Fajni są, pomyślałam. Odebrałam ich w bardzo pozytywny sposób. To taki typ ludzi, z którymi zawsze masz ochotę wyskoczyć na spontaniczne piwo i wiesz, że nie będziesz się nudził, ale dodatkowo czujesz respect za pracę jaką wykonują. Wykład zaczął się od wytłumaczenia nam podstawowych zasad, którymi rządzą się wszystkie lustrzanki czyli światła, czasu, oraz przysłony. O MOŻE W KOŃCU SIĘ CZEGOŚ NAUCZĘ, szeptałam w myślach chłonąc każde słowo.  
     Każda z nas dostała swój własny sprzęcik, na którym mogłyśmy na bieżąco praktykować to, co akurat było mówione przez prowadzących. Diana i Rafał mieli dużo cierpliwości i jeżeli ktoś potrzebował pomocy, szybko mu jej udzielali. Jak możecie się domyśleć ja też potrzebowałam tej pomocy... często... Sama możliwość obcowania z aparatem była super, ponieważ teraz, gdy widzę lustrzankę na żywo, nie zawieszam się tępo i nie zastanawiam, czy jak przesunę to pokrętło w prawo to sprzęt wybuchnie w moich rękach.
     Pomiędzy samymi słowami wykładu zwróciłam uwagę na ich poczucie humoru, które jest bliskie mojemu i widać na pierwszy rzut oka, że jako rodzeństwo rozumieją się bez słów. Kiedy byłam dużo młodsza też rozumiałam się z moimi starszymi braćmi bez słów... Gdy wchodziłam do pokoju wystarczyło mi ich spojrzenie, abym wiedziała, że jak najszybciej mam się oddalić...daleko...
     Fajnie, że jako uczestnicy warsztatów mieliśmy okazję zobaczyć, że dobre zdjęcia można robić nie tylko lustrzanką wielkości szczeniaka, taką którą "Janusz Typowy Fotograf Weselny" robi  dwa tysiące zdjęć z taką szybkością, że kiedy myślisz, że właśnie opalili stroboskop tak naprawdę to on i jego lampa błyskowa. Tak więc pokazali nam sprzęt, który jest zasadniczo niewielki ale to, jak on robił zdjęcia to było coś pięknego!  I ten jego design... klasyka wraca do łask i to z jakim kopem! To i tak nic w porównaniu z tym, co czekało na nas po przerwie...


Pomijając fakt, że kopara mi opadła, kiedy oglądałam ich zdjęcia to dosłownie musiałam zbierać ją z podłogi, kiedy wykład zszedł bardziej na strefę Beauty i mogłyśmy zobaczyć, jak w prosty sposób poprawić jakość i ekspozycję naszych zdjęć. Dosłownie nie mogłam uwierzyć w to, że niektóre z tych pomysłów nie wpadły mi wcześniej do głowy! ( W sumie nie dziwota, skoro pykałam na auto...) Do przydatnych informacji należało jak dla mnie niewątpliwie to, żeby:
- pracować na zbliżeniach ponieważ produkt wydaje się być bardziej okazały niż jest w rzeczywistości( HA! TO WIEDZIAŁAM!) 
-rola światła jest bardzo ważna przy robieniu zdjęć, ale do odbicia nie potrzeba jest wcale blendy czy innych kosmicznych i drogich przedmiotów. Wystarczy do tego kartka białego papieru.
- aby nie odbijać się w metalowych produktach też można użyć kartki... A ja tyle się męczyłam, bo jak jakiś czub odbijałam się w produkcie... (i aż przypomniało mi się pewnie zdjęcie, gdzie mężczyzna chciał na allegro sprzedać czajnik... Jeżeli nie wiecie o co mi chodzi to nie wiem czy chcecie szukać tego zdjęcia w internecie...)
     Po innych pokazanych nam sztuczkach fotograficznych, dzięki którym możemy upiększać nasze zdjęcia zebrałam do końca szczękę z podłogi i spragniona więcej zapytałam o to, gdzie mogę ich wyśledzić bo to co robią jest genialne!


Pomijając fakt, że wyszłam obładowana niczym mongoł i ludzie w tramwaju ( już nie taksówka, przypadek?) pewnie myśleli, że coś ukradłam wróciłam do domu.






Jeżeli byłyście uczestniczkami warsztatów i też spodobały wam się prace tej dwójki to TUTAJ możecie śledzić ich fanpage na fejsie :) I nie, nie lokuję produktu :D

No i wklejam wam zdjęcia z warsztatów, które pobrałam z fanpagea Konferencji Meet Beauty, gdzie jeżeli macie ochotę możecie obejrzeć więcej zdjęć z imprezy :)



Rafał oraz Diana
Prawda, że fajne?








*Chcę zaznaczyć, że tym wpisem nie miałam na celu nikogo urazić w niepożądany sposób. Jeżeli ktoś z nieznanych mi przyczyn poczuł się dotknięty czy cokolwiek innego to bardzo przepraszam :) Chciałam tą konferencję pokazać od strony moich odczuć, które towarzyszyły mi podczas tego całego zakręconego dnia. Jeżeli, w którymkolwiek miejscu podczas mojego opowiadania miałyście podobne wrażenia do moich, to piszcie w komentarzach! Jestem bardzo ciekawa jak wam przebiegła konferencja oraz same warsztaty! :)


2 komentarze:

Podziel się ze mną swoją opinią! Komentarze sprawiają mi wiele radości! Możemy także wymienić się bannerami. Zawsze odwiedzam blogi komentujących, więc nie musisz zostawiać reklam. Pozdrawiam!