Ostatnio głośno było o magicznych plasterkach, które duszą w zarodku wszystkich niemile widzianych przyjaciół na naszej twarzy. My również skusiłyśmy się na wypróbowanie azjatyckiego wynalazku. Czy faktycznie są aż tak rewelacyjne?
Plasterki zawierają w swoim składzie olejek z drzewa herbacianego oraz kwas salicylowy. W opakowaniu znajdziemy 48 sztuk, które są wielkości opuszki palca. Przed przyklejeniem należy dokładnie oczyścić twarz i trzymać minimum 8 godzin. Najlepiej zostawić go na całą noc, jednak jest na tyle mało widoczny, że możemy go nosić również za dnia, o ile odpowiednio zamaskujemy go makijażem.
Możemy dostać je w drogerii Douglas za 12,90 zł.
Opinie jak zwykle są podzielone.
W moim przypadku plasterki sprawdzają się średnio. Spłaszczają wyprysk i uśmierzają ból związany z kiełkowaniem wszelakiego dziadostwa, jednak po kilku dniach krosta ponownie się odradza i tak w koło Wojtek.
U Patrycji wygląda to zupełnie inaczej- przez noc pryszcze są całkowicie wysuszane i pozostaje po nich tylko niewielki ślad w postaci delikatnego przebarwienia.
Próbowałyście? Jak sprawdzają się u Was?
jeszcze nie próbowałam, ale z chęcią bym przetestowała :)
OdpowiedzUsuńNie znałam tych plastrów ale muszę je wypróbować :)
OdpowiedzUsuńU mnie plastry z Rossmanna się świetnie sprawdzały;)
OdpowiedzUsuńJa dość rzadko miewam wypryski, do walki z nimi wystarczy mi zwykła pasta cynkowa :)
OdpowiedzUsuńNie mialam ale przy okazji kupie, moze sie sprawdza :)
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj użyłam plastrów na nos z tej firmy i są rewelacyjne! Zostały tylko śladowe ilości wągrów:) a co do tych plasterków to jeszcze nie wiem bo właśnie klade się z nimi spać:)
OdpowiedzUsuń