Kiedy niespodziewanie, zaraz przed wyjściem orientowałam się, że moje włosy nie są w najlepszej "kondycji", zawsze korzystałam z babcinego sposobu na polepszenie ich wyglądu. Odrobina zwykłego pudru naniesiona na czubek głowy zawsze czyniła cuda, ale w końcu zapragnęłam wypróbowania suchego szamponu.
Nie uważam, żeby było on rozwiązaniem idealnym, jednak czasami po prostu nie ma czasu, aby umyć głowę, kiedy wypadnie nam coś ważnego. Wtedy wciela się on w super mana, który ratuje nas przed kompromitacją i sprawia, że czujemy się komfortowo.
Opakowanie
Zwykła tuba przypominająca lakier do włosów. Nie ma problemu z rozprowadzeniem produktu.
Zapach
Trudny do określenia: ani ładny, ani brzydki. Utrzymuje się dosyć długo na włosach. Jest nieco chemiczny (w sumie nie ma się czego innego spodziewać).
Cena/ dostępność
Ok. 10 zł w każdym sklepie sieci Rossmann
Skład
Działanie
Niestety nie zachwyca. Co prawda, włosy wyglądają na odświeżone i efekt utrzymuje się przez cały dzień, jednak w niektórych miejscach pozostają białe ślady. Żeby się ich pozbyć, trzeba dokładnie rozczesać włosy, a to i tak nie zawsze działa, kiedy pryśnie się nam za dużo. Z pewnością lepiej sprawdziłby się na jasnych włosach, do ciemnych nie polecam. Lepiej dołożyć parę groszy i nie stresować się, że ktoś może zobaczyć biały nalot na czubku głowy.
Moja ocena: 5/10
Nie miałam go nigdy, ale Batiste podbiły moje serce <3 :))
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie przekonam się do idei suchych szamponów :c
OdpowiedzUsuńAnomalia